Zielony zakątek


"Życie można przeżyć tylko na dwa sposoby: albo tak, jakby nic nie było cudem, albo tak, jakby cudem było wszystko"
Albert Einstein

Friday, June 10, 2005

Misterium

Wędrowiec przysiadł cicho w ostatniej ławce i w nabożnym milczeniu zaczął przyglądać się odprawianemu misterium. Kilkudziesięciu ludzi w rytualnych szatach wśród oparów wonnych dymów oddawało się dialogowi z prowadzącym kapłanem, przeplatanemu mocnymi głosami męskiego chóru wypełniającymi świątynię pieśniami w języku, którego Wędrowiec nie rozumiał. Zwykłych wyznawców przybyła jedynie garstka, rozsiana luźno po ławkach z ostatnich rzędów. Przyglądając i przysłuchując się, Wędrowiec nie mógł pozbyć się wrażenia, że każdy z obecnych doskonale tu pasuje, że każdy zna swoje miejsce i odgrywa starą rolę w dobrze znanej sobie sztuce. Co ciekawe, nie wyłączając jego samego. Bo oto ze zdumieniem stwierdził, że modlitwa chóru, wyśpiewującego tajemnicze słowa będące dla niego jedynie pozbawionymi znaczenia zbitkami dźwięków, jest w istocie jego modlitwą; wiedział, że pieśni docierają bezpośrednio do nieba, i że jest to najpiękniejszy język, w jakim można śpiewać. Dla Wędrowca wibrujące w świątyni wersy, przez to, że ich prawdziwego znaczenia nie znał, zdawały się mówić o rzeczach ponadludzkich, przedwiecznych, i nie do ogarnięcia dla człowieczego umysłu, a zarazem pochodzić z jedynego ziemskiego języka godnego, by nim rozmawiać z samym Bogiem.

Trwał więc Wędrowiec w bezczasie, odmierzanym słowami kapłana, choć mógł sobie wyobrazić, że tak właśnie wygląda wieczność. I trwałby tak może faktycznie wiecznie, bez pragnienia, głodu, ani zmęczenia, wypełniony po brzegi natchnionymi słowami, gdyby nie nadszedł w końcu oznaczony czas zakończenia misterium.

A wychodząc dziwił się jeszcze, co to za religia i co to za język, który doprowadziła do boskiej perfekcji, zachwycony nim bowiem nie poznał misterium, w którym uczestniczył od najmłodszych lat, nie rozpoznał, że języka tego używano w jego religii w dawnych czasach, na długo przed jego narodzeniem. Myślał tylko o tym, jak blisko pojęcia tajemnicy znalazł się tego dnia.

3 Comments:

At 12:06 PM, Blogger Bluegirl said...

Mnie sie to kojarzy z Alchemikiem. Ładne.

 
At 6:11 PM, Anonymous Anonymous said...

rzeczywiście jest w tym coś "coelhowskiego"

 
At 10:40 AM, Blogger Milka said...

Cytując za Umberto Eco (który cytował za innymi): książki mówią zawsze o innych książkach i wszelka opowieść snuje historię już opowiedzianą.

 

Post a Comment

<< Home