Mapy i opowieści
Pyk! - odłamała się końcówka wkładu do automatycznego ołówka. Naciskam drugą stronę parę razy i z uporem liczę błąd złożonej kwadratury trapezów. Zaglądam do świątecznego kubka w poszukiwaniu resztek capuccino, ale że kawa dawno wypita, pożeram pozostałości gorzkawej pianki. Neil Gaiman napisał opowiadanie o cesarzu chińskim, który chciał mieć dobrą mapę swojego kraju. Pyk! – kolejna część wkładu pofrunęła w bliżej nieokreślone okolice biurka. Po dość oszczędnym tygodniu miło się napchać daniem ze smażonymi ziemniakami. Schowana gdzieś poza zasięgiem wzroku, ale nie świadomości, gorzka czekolada od babci przypomina, że ostatnio nie żałuję sobie słodyczy. Pyk! – kupiłam zdecydowanie lipne wkłady. Czytane w zimowych tramwajach opowiadania szepczą, że pisać można właściwie o wszystkim. Pyk! – korzystanie z ulubionego ołówka będzie wymagało ode mnie cierpliwości. Wydarzenia dnia nie układają się w strukturę opowieści, no i co z tego? Pyk!...
2 Comments:
muza wróciła:) ?
Doszło do mnie, że nie pisząc można zatracić tę umiejętność (półtora roku przerwy i tak zrobiło swoje), no i być może tak, wróciła...
Zadziwiające, do czego też człowieka może natchnąć, jak mu się zbliża sesja :) (Przed maturą zaczęłam się uczyć regularnie fińskich słówek)
Post a Comment
<< Home